Archiwa tagu: utah

Podczas naszego pobytu w USA, przez niewiele więcej niż 2 miesiące (dokładnie – od 2.04 do 10.06) przejechaliśmy samochodem 21 tys. kilometrów. Najpierw przejechaliśmy z Waszyngtonu, przez Nowy Orlean, do stanu Colorado, potem zwiedziliśmy okoliczne stany (Utah, Nevadę, Arizonę i Nowy Meksyk), wybraliśmy się do Kaliforni, gdzie przejechaliśmy niemal całe jej wybzeże, a na koniec z Kaliforni wróciliśmy na wschód, do Nowego Jorku. Przejechaliśmy więc dużo i to w dodatku po bardzo różnych terenach, w bardzo różnych miejscach. Postaram się poniżej napisać trochę o naszych doświadczeniach związanych z jeżdżeniem po tym kraju – może przyda się to komuś, kto planuje również jeździć po USA. Na początek jedno wrażenie ogólne – po tym kraju jeździ się bardzo przyjemnie. Drogi są zwykle dobrze oznaczone, są dobrze utrzymane, a kierowcy kulturalni. Skąd wziąć samochód? Pierwsze i dość oczywiste pytanie, które trzeba sobie zadać, to skąd w ogóle wziąć samochód? Możliwości jest oczywiście sporo,…

Czytaj dalej

Gdy jechaliśmy przez południową Australię, zachwycałem się pustką, uczuciem oderwania od rzeczywistości, jakbym był gdzieś w równoległym świecie, w którym niemal nie ma ludzi. Potem był nasz pierwszy amerykański road trip – droga z Waszyngtonu do Colorado. Tam najpiękniejsza była różnorodność – krajobrazów, ludzi, klimatów. Co pozostało na kolejną naszą samochodową wyprawę po USA? To, z czym do tej pory kojarzył mi się taki road trip: wielkie, skaliste góry, monumentalne, czerwone skały, krajobrazy niemal pustynne, z wyrastającymi nie wiadomo skąd skalnymi monolitami, wielkie ciężarówki, wypolerowane na wysoki połysk…i droga. Droga raz wijąca się jak wąż wśród skalistych gór, nie pozwalając zobaczyć, co kryje się za kolejnym zakrętem, a później z kolei prosta na wiele mil do przodu – jakby obiecując, że na końcu doprowadzi nas aż do samych chmur. Te kilka dni to zapewne jeden z najlepszych momentów całego naszego wyjazdu. Poniżej bardziej chronologiczny opis tego gdzie byliśmy i co…

Czytaj dalej

Nasz drugi roadtrip i noclegi w trasie. Kilka sieciowych i niesieciowych hoteli, niektóre niewarte opisu, ale też perełki, jak chociażby kabiny w Monument Valley. Utah, Moab, Hotel Moab Downtown 1 noc Bardzo przyjemne miejsce w środku turystycznego miasteczka. Wokół czerwone góry – piękny widok! Znowu wejścia do pokoi z dworu, ale tym razem mieszkaliśmy na piętrze. Pokój przytulny, z łazienką, klimatyzacją, lodówką, mikrofalówką i ekspresem na kapsułki. Miał jednak wadę – umywalka była tak wysoko, że Julek nie był w stanie sam odkręcić wody… W hotelu nie ma śniadań, ale obok jest Pancake house, w którym można zjeść coś smacznego (ze zniżką z hotelu 5%). Utah, Panguitch, Color Country Motel 1 noc Nic specjalnego – raczej nie polecamy. Nevada, Las Vegas, Thunderbird Hotel 2 noce Bardzo fajne miejsce, ładne pokoje z drewnianymi meblami, sporym miejscem na ubrania i walizkę, łazienką z dużym prysznicem. W pokoju nie było lodówki ani mikrofalówki, śniadania i…

Czytaj dalej

Pamiętacie tę piosenkę? Róże Europy jeszcze z czasów, gdy dało się ich słuchać 😉 (wiem, wiem…kwestia gustu – ale tu mogę wyrazić swoją własną opinię). Tytuł przyszedł mi do głowy po tym, gdy przez kilka dni oglądaliśmy głównie…kamienie właśnie. Kamienie w różnym wydaniu – kolorowym, monumentalnym, wzorzystym…ale zawsze dużym. Jeździmy od kilku dni po stanach Utah, Nevada i Arizona (czasem kilkukrotnie w ciągu dnia przekraczając granice) i oglądamy, co natura stworzyła. O samej drodze napiszę jeszcze w ramach kolejnego odcinka o road tripach. Teraz kilka słów o…kamieniach. Rozpoczęliśmy od Parku Narodowego Arches w Utah – rozpoczęliśmy dość długą kolejką. Żeby dostać się na teren parku, trzeba przejechać przez bramkę, na której pobierają opłaty. Oczywiście wszystko z samochodu. Potem już jedzie się ostro pod górę i podziwia… Arches to, jak sama nazwa wskazuje, łuki – wielkie skalne łuki, stworzone przez niszczycielskie działanie wody i wiatru. Kolejnego dnia był Bryce Canyon –…

Czytaj dalej

4/4