Japonia z dziećmi – cz.1 Tokio
Choć od miesiąca jesteśmy w Australii, to wspominamy często poukładaną, czystą i smaczną Japonię. To, co nas jednak bardzo tam zaskoczyło, to brak placów zabaw – takich dużych i kolorowych, jakie spotykaliśmy w Kuala Lumpur czy Hongkongu (i w Polsce też są). W japońskich miastach jest niewiele zieleni, parki służą głównie do spacerów lub są w nich świątynie i na plac zabaw miejsca nie ma. Czasami udało nam się znaleźć jakiś mały placyk z huśtawką, zjeżdżalnią i ogrodzoną piaskownicą i to było lokalne centrum rozrywki, na którym po 16tej pojawiały się dzieci wracające ze szkoły lub mniejsze dzieci z rodzicami, którzy wrócili do domu. I powiem Wam, że jak na tak skromne warunki – wszyscy bawili się nieźle. No ale do „wyszalenia” naszych dzieci to było trochę mało, więc szukaliśmy, co można robić z dziećmi w Tokio, Osace i jej okolicach. Okazało się, że jest trochę ciekawych miejsc (przeważnie płatnych…
Japonia – noclegi
Japonia to inny świat, inna kultura, inne zwyczaje – inne więc też są japońskie mieszkania. Nie mogłam się ich doczekać od momentu, gdy rezerwowaliśmy je jeszcze w Polsce. Muszę przyznać, że te mieszkania robią wrażenie! Przede wszystkim dlatego, że można zobaczyć, jak na małej powierzchni wielkości naszego salonu w domu w Polsce, można zmieścić całe mieszkanie i tak wiele rzeczy 😉 Zobaczcie sami: Tokio link 13 nocy, 208 zł/noc Małe mieszkanko na 1.piętrze składało się z pokoju dziennego, który był jednocześnie jadalnią i miał aneks kuchenny, sypialni z tatami (maty na całej podłodze), materacami do spania, balkonem (na którym była pralka!) i dużą szafą na ubrania oraz łazienki z małą wanną. Pomimo niewielkich rozmiarów było bardzo funkcjonalne i wygodne. Spanie na materacach bardzo nam się spodobało – w końcu nie martwiliśmy się, że dzieci spadną z łóżek i mogliśmy Julka i Melę położyć razem. W sypialni była klimatyzacja, kuchnia wyposażona w podstawowe…
W Japonii
Japonia – kraj daleko od Polski. Na tyle daleko (wujek G podaje, że ponad 8500km), że nawet czas tu płynie inaczej. Poważnie – u nas jest rok 2017, natomiast tu – 29. rok ery Heisei. Chociaż przyznam – w większości miejsc posługują się naszym kalendarzem. Chyba po prostu chcą zrównać swój czas z naszym. Tylko po co? A może żyją dwoma czasami na raz – dwoma prędkościami. Tak, to całkiem możliwe. Bo jak inaczej wyjaśnić pewne sprzeczności? Przykład – budują tu bardzo nowoczesne pociągi. Bardzo szybkie. Wygodne. Ciche. A co jest w każdym pociągu? A proszę bardzo: Tak, to najprawdziwsza budka telefoniczna. Zresztą jest ich całkiem sporo też na mieście – nasze dzieci miały niemałą zagadkę, co to jest… Oczywiście nigdy nie widziałem nikogo korzytającego z nich. No może z wyjątkiem kogoś chowającego się przed hałasem, rozmawiającego przez swojego ajfona. Inny przykład: zwykły sklep osiedlowy, jakich tu bardzo wiele. Jest…
Nara i Himeji, czyli pociągami z Osaki
Osaka jest narazie naszą bazą wypadową. Chcemy wykorzystać tygodniowe przejazdówki na japońskie pociągi, więc zwiedzamy okolicę. Większość znanych i ciekawych miejsc można zobaczyć jadąc niecałą godzinę pociągiem z Osaki (ponieważ niektóre pociągi mogą jechać naprawdę szybko, to nie mierzymy odległości w kilometrach, a minutach dojazdu do danego miasta – wygodne to ;-)). Jako pierwszą odwiedziliśmy Narę – miejscowość na wschód od Osaki (35 minut jazdy zwykłym pociągiem). Nara ma duży park, w którym jest wiele świątyń, w tym bardzo stare, drewniane, wpisane jako zabytki na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Ale nie oszukujmy się, nie po to tu przyjechaliśmy… Naszym głównym celem były daniele, które biegają swobodnie w parku i podchodzą do ludzi licząc na to, że dostaną jedzenie, Dla dzieciaków to niesamowita frajda. Julek od samego wyjścia z pociągu pytał, gdzie te jelonki… A do parku trzeba było trochę przejść, ale w mieście już widać było, że…
Ponownie o pociągach
Rzadko nam się zdarza podczas naszego wyjazdu jeździć pociągami. Mam na myśli takie prawdziwe pociągi, nie jakieś metra czy kolejki podmiejskie. Pierwsze doświadczenia mieliśmy na Sri Lance – opisałem je jakiś czas temu (oczywiście wszyscy wpis czytaliście, więc tych, którzy tylko chcieliby sobie go przypomnieć, odsyłam tu). Gdy więc, po dwóch krajach bez takich doświadczeń, udało nam się ponownie wsiąść do pociągu (nie do końca byle jakiego), poczułem się niemal zmuszony, żeby do tematu powrócić w kolejnym poście. Przygodę z japońskimi pociągami najlepiej zaczynać jeszcze przed wyjadzem do Japonii. Serio. Bardzo przydatne okazuje się coś, co nazywa się JR Pass (JR od Japan Rail). To taka „przejazdówka”, dzięki której można jeździć wieloma pociągami po Japonii już bez dodatkowej opłaty. Nie dotyczy to tylko najszybszych spośród szybkich pociągów – Nozomi (japońskie szybkie pociągi, czyli Shinkansen, dzielą się na Nozomi, które zatrzymują się na najmniejszej liczbie stacji, następnie są Mizuho, Hikari, Sakura…
Zakupy w Japonii
Od ponad tygodnia żyjemy w Tokio. Mamy małe mieszkanie z aneksem kuchennym, więc śniadania i kolacje jemy w domu. Przekąski w ciągu dnia i obiady zawsze kupujemy gdzieś w drodze. Mamy więc okazję robić zakupy w różnych miejscach i powiem wam, że to nie zawsze jest takie łatwe… Produkty przeważnie opisane są tylko po japońsku, więc kupujemy na podstawie obrazków na opakowaniu lub po prostu „na czuja”. Zresztą zobaczcie, jak wyglądają półki w marketach: Z obiadami jest o tyle łatwiej, że większość barów czy restauracji ma witryny z atrapami przedstawiającymi potrawy, które można u nich zjeść, więc nawet jak nie mają menu w języku angielskim (a nie jest to standardem), to pokazujemy co chcemy i z niepewnością czekamy, co dostaniemy. Ciągle niespodzianki 😉 ale jak dotąd, nie trafiliśmy na coś, czego nie dało się zjeść lub co chciało uciec nam z talerza. A oto co jedliśmy: Dosyć często spotykane są…
Tokyo Disneyland
Wczoraj Julek miał urodziny. To już piąte! Wszyscy czekaliśmy na nie, bo to pierwsze urodziny w drodze (a wszyscy będziemy takie obchodzić) 🙂 Pamiętam, jak jeszcze w domu powiedzieliśmy mu, że nie będzie miał przyjęcia urodzinowego, jak inne dzieci, że nie zaprosi kolegów z przedszkola, bo urodziny będzie miał w Japonii… A on tak bardzo się ucieszył i nie mógł się doczekać tego dnia 🙂 Nie planowaliśmy od początku, co będziemy robić tego dnia, dopiero po przylocie do Japonii Tomek zaproponował „A może Disneyland?” Przyznam, że nie byłam od początku zachwycona tym pomysłem, bo czy on nie jest na to za mały? Czy dla 1,5 rocznej Meli też będzie to ciekawe? Czy ja się tam odnajdę i będę umiała bawić razem z nim? No dobra – zaryzykujmy… Budzik zadzwonił o 7 rano – włączyłam drzemkę, ale już po chwili Julek otworzył oczy i z uśmiechem zapytał „dzisiaj mam urodziny?”, skinęłam…