Z dziećmi w Las Vegas
Kto by nie chciał zobaczyć Las Vegas? Miasto grzechu, rozpusty, rozrywki, przepychu, kiczu… to chyba jedne z najczęstszych określeń tego dosyć młodego, bo liczącego 113 lat, miasta. No i musieliśmy zobaczyć i my 🙂 Ale czy to miasto dla dzieci? Przyjechaliśmy wieczorem, następny dzień zaplanowaliśmy na zwiedzanie, a kolejnego pojedziemy dalej. Las Vegas to miasto pośrodku niczego (a dokładniej to piaszczysto-żwirowej pustyni Mojave), gorąco tam strasznie, ale niezrażeni po śniadaniu ruszamy w miasto. Najpierw do starej części miasta, gdzie wszystko się zaczęło. Idziemy pustą ulicą Las Vegas Blvd mijając co jakiś czas opuszczone budynki, w których były restauracje, sklepy, motel… hmmm… niewiele spotykamy osób, głównie bezdomnych z całym swoim dobytkiem w wózku marketowym lub na rowerze (pod jednym z wiaduktów, pod którym przejeżdżaliśmy wjeżdżając do miasta, na chodnikach rozstawione są namioty, w których mieszkają). Jest też kilka kapliczek ślubnych – przeważnie małe białe budynki przy których stoją limuzyny oraz tablice…
Santiago – stolica Chile
Na Amerykę Południową przeznaczyliśmy niewiele czasu, bo tylko 5 tygodni. Trzy państwa i trzy stolice. Chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda ten nieznany nam zupełnie świat, jak żyją tubylcy, co jedzą, jak mieszkają, jak spędzają czas… Tylko czy stolice są dobrym źródłem informacji? Trochę żałuję, że jednak nie udało się wyjechać poza miasto i zobaczyć coś więcej… W Santiago byliśmy tydzień. I nie wiem, co Wam napisać o tym mieście. Inne od Buenos Aires (więcej wieżowców, sklepy ładniejsze, podobne do naszych, częściej i łatwiej zapłacić kartą), ale też do niego podobne (bezdomni w parkach, ludzie sprzedający wszędzie wszystko, stare autobusy miejskie, sklepy zamykane na metalowe rolety). Santiago jest pełne kontrastów. Na pierwszy rzut oka wydawało nam się, że jest bardziej nowoczesne, może dlatego, że mieszkaliśmy w stosunkowo nowym wieżowcu z basenem i siłownią na dachu… Są duże, nowoczesne centra handlowe, jak w każdej dotychczas odwiedzanej stolicy, jak u nas we Wrocławiu. Ale…
Miejsca dla dzieci w BA
Jak w każdym mieście, tak i tutaj, szukaliśmy ciekawych miejsc także dla dzieci. W końcu oni też muszą się czasem wyszaleć, spotkać z innymi dziećmi, a jeśli jeszcze przez zabawę mogą się czegoś nauczyć, to już w ogóle super. W Buenos jest jakiś park rozrywki i park wodny, ale opisy nas nie zachęciły za bardzo. Są też plaże miejskie, bo to czas wakacji, ale spodziewam się, że są tam tłumy, a i tak nie są to prawdziwe plaże z możliwością wejścia do wody. Na szczęście jest tu całkiem sporo placów zabaw i siłowni na powietrzu, które nasze dzieci bardzo lubią. Na placach zabaw jest zawsze dużo dzieci więc jest większa szansa na jakąś interakcję, chociaż nasze dzieci nie są z tych bardzo towarzyskich… Julek jest już w tym wieku, że chyba przeszkadza mu bariera językowa, a Mela dopiero uczy się nawiązywania kontaktów z innymi dziećmi, a niestety niezbyt często ma…
Japonia z dziećmi – cz.1 Tokio
Choć od miesiąca jesteśmy w Australii, to wspominamy często poukładaną, czystą i smaczną Japonię. To, co nas jednak bardzo tam zaskoczyło, to brak placów zabaw – takich dużych i kolorowych, jakie spotykaliśmy w Kuala Lumpur czy Hongkongu (i w Polsce też są). W japońskich miastach jest niewiele zieleni, parki służą głównie do spacerów lub są w nich świątynie i na plac zabaw miejsca nie ma. Czasami udało nam się znaleźć jakiś mały placyk z huśtawką, zjeżdżalnią i ogrodzoną piaskownicą i to było lokalne centrum rozrywki, na którym po 16tej pojawiały się dzieci wracające ze szkoły lub mniejsze dzieci z rodzicami, którzy wrócili do domu. I powiem Wam, że jak na tak skromne warunki – wszyscy bawili się nieźle. No ale do „wyszalenia” naszych dzieci to było trochę mało, więc szukaliśmy, co można robić z dziećmi w Tokio, Osace i jej okolicach. Okazało się, że jest trochę ciekawych miejsc (przeważnie płatnych…