Lima, czyli niedosyt Peru
Lima to ostatnie odwiedzone przez nas miasto Ameryki Pd i zrobiło na nas najlepsze wrażenie. I żałowaliśmy, że ten tydzień tak szybko minął… Lima jest pięknie położona, bo przy samym Pacyfiku, ale jest dużo wyżej, niż poziom oceanu i ma wielkie piękne klify, a u ich podnóża szeroka droga, a obok szare plaże… Ocean jest bardzo wzburzony, ale nie słychać go za bardzo – zagłusza go hałas ulicy. Mam wrażenie, że w Limie całą dobę są korki i wciąż ktoś trąbi… Nawet w nocy w naszym mieszkaniu było głośno. A kierowcy? Jeżdżą jak szaleni – aż nam się przypomniały początki podróży na Sri Lance. O – i nawet kilka tuk-tuków tu widzieliśmy! Takie „lepsze”, bo z drzwiami 🙂 Ale wracając do tych klifów… nad nimi przez długi czas ciągną się parki. Jest tu np. Park Miłości, jest miejsce z którego startują paralotnie, park dla psów, park z rozciągniętymi między drzewami…
Santiago – stolica Chile
Na Amerykę Południową przeznaczyliśmy niewiele czasu, bo tylko 5 tygodni. Trzy państwa i trzy stolice. Chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda ten nieznany nam zupełnie świat, jak żyją tubylcy, co jedzą, jak mieszkają, jak spędzają czas… Tylko czy stolice są dobrym źródłem informacji? Trochę żałuję, że jednak nie udało się wyjechać poza miasto i zobaczyć coś więcej… W Santiago byliśmy tydzień. I nie wiem, co Wam napisać o tym mieście. Inne od Buenos Aires (więcej wieżowców, sklepy ładniejsze, podobne do naszych, częściej i łatwiej zapłacić kartą), ale też do niego podobne (bezdomni w parkach, ludzie sprzedający wszędzie wszystko, stare autobusy miejskie, sklepy zamykane na metalowe rolety). Santiago jest pełne kontrastów. Na pierwszy rzut oka wydawało nam się, że jest bardziej nowoczesne, może dlatego, że mieszkaliśmy w stosunkowo nowym wieżowcu z basenem i siłownią na dachu… Są duże, nowoczesne centra handlowe, jak w każdej dotychczas odwiedzanej stolicy, jak u nas we Wrocławiu. Ale…
Ciekawe zakątki Buenos Aires
Spędziliśmy w Buenos prawie 3 tygodnie i muszę przyznać, że kilka miejsc nas urzekło. San Telmo, o którym pisał Tomek La Boca: kolorowe kamieniczki z La Boca są jedną z wizytówek Buenos i pojawiają się na pocztówkach i magnesach, a okazuje się, że to bardzo stara i biedna dzielnica portowa oraz niezbyt bezpieczna… jest jednak wyjątek – to uliczka Caminito i jej okolice, które są właśnie bardzo kolorowe i… bardzo turystyczne 🙂 dużo tu restauracji, sklepów i straganów z pamiątkami, ale i policji strzegącej bezpieczeństwa tego miejsca. Zobaczyć tu można także tancerzy tanga, którzy nie tylko tańczą, ale i chętnie pozują do zdjęć z turystami. Nie lubię takich zatłoczonych miejsc, ale przyznam, że to mnie urzekło 🙂 chyba właśnie przez te kolory… Palermo: jedna z bardziej zielonych dzielnic BA, to tutaj są Ogród Botaniczny i Ogród Japoński. W pierwszym z nich niestety jest bardzo głośno, bo otoczony jest bardzo ruchliwymi…
Jak spędzaliśmy w Adelajdzie czas z dziećmi?
Adelajda to stolica stanu Australia Południowa i piąte co do wielkości miasto w Australii. Nie sprawia jednak wrażenia typowego wielkiego miasta, głośnego, z korkami i tłumami ludzi w centrum. Pewnie to przez niską zabudowę, bo nie ma tu bloków i wieżowców (poza kilkoma biurowcami w centrum), tylko domki parterowe lub piętrowe. To jest właśnie niesamowite w tych australijskich miastach – jest tu miejsce na domki jednorodzinne z ogródkami, nie ma budownictwa wielorodzinnego (jeśli jest, to też w parterowych domach…). Mają na to miejsce 🙂 Przyznam, że to miasto jakoś bardzo na nas wrażenia nie zrobiło… Może dlatego, że cały czas porównywaliśmy je z nowoczesnym Brisbane, w którym się zakochaliśmy. Ale mimo wszystko udało się nam znaleźć w Adelajdzie kilka fajnych miejsc i spędzić miło czas. W Port Adelaide, jednej z dzielnic, są blisko siebie trzy muzea: samolotów, pociągów i morskie. Kupując bilet w jednym z nich otrzymuje się zniżkę 25% na…