Roczne archiwa: 2017

Wiele razy słyszałam „jak wy się spakujecie na rok”? No tak, trochę trzeba zabrać, ale mamy przecież wprawę w pakowaniu (częste wyjazdy do dziadków), więc sobie poradzimy. Weźmiemy tyle rzeczy, co na dwa tygodnie, bo będziemy przecież prać. Tak myślałam i pakowanie odkładałam do ostatniej chwili… Zdecydowaliśmy, że będziemy nadawać dwie walizki. Jedną z walizek wymieniliśmy na walizko-plecak, aby można było uwolnić ręce lub bez problemu podnieść ją, gdy będzie to potrzebne (np. podczas podróży pociągiem, autobusem). No i oczywiście okazało się, że te wszystkie rzeczy, które przez tygodnie zbieraliśmy na wyjazd i układaliśmy w różnych „kupkach”, nie mieszczą się… Konieczny był przegląd i redukcja i kolejny przegląd, tłumaczenie sobie wzajemnie po co to nam i kolejna redukcja… Najwięcej odłożyliśmy ubrań, bo przecież będzie ciepło, więc po co tyle długich spodni i bluz, poza tym zawsze można coś dokupić… Tylko trochę mi szkoda tych nowych kurtek, fajnej sukienki czy dodatkowej…

Czytaj dalej

romanowscy-walizki

To już oficjalne – pozbyliśmy się domu. Nie permanentnie, ale na najbliższych kilka miesięcy nie mamy stałego adresu. Dziwne uczucie. Pożegnaliśmy wszystkich bliższych czy dalszych znajomych, zapakowaliśmy samochód po dach (miejsce dla kierowcy trzeba było przed wyjazdem odkopać) i rozpoczęliśmy pierwszą część wyjazdu. Na razie – krajową. Kilka dni pod Warszawą. Skoro krajowa, to samochód. I przystanki. A czym się najmłodsze dziecię nasze zajmuje w czasie tych przystanków? Nie wiem, czy się cieszyć, czy martwić…

Byłem przekonany, że w trzy dni spakujemy cały dom. Bez problemów, z uśmiechem na twarzy. Miała to być zabawa, dobry przedsmak całego wyjazdu. W końcu ile można zgromadzić w 5 lat? Pewnie domyślacie się, że wyglądało to trochę inaczej. Zajęło tydzień. Cały tydzień. Tydzień ciężkiej pracy. Tydzień oglądania efektów niezamierzonego zbieractwa. Kartony, walizki, torby, worki, nie-wiadomo-co…cała masa mniej czy bardziej niepotrzebnych rzeczy. Gdyby nie nieoceniona pomoc wielu osób – pewnie potrzebny byłby co najmniej drugi tydzień. Lub po prostu pozabijalibyśmy się w trakcie :-).

43/43