Kocham słońce
Wiosna, lato, wiosna, lato, wiosna, lato… Komu odpowiada taki układ pór roku? Mnie bardzo 🙂 Planowanie naszej podróży zaczęliśmy od wypisania miejsc na świecie, które chcielibyśmy odwiedzić. Potem zastanawialiśmy się nad kolejnością ich odwiedzenia, czyli w którą stronę dookoła świata ruszyć. Dla mnie odpowiedź od początku była prosta – musimy uciekać przed zimnem i lecieć w te miejsca, gdy będzie tam ciepło. No i w ten sposób powstała trasa: najpierw Azja – do końca lata, jak zacznie się tu jesień, lecimy do Australii, gdzie zacznie się wiosna i zostaniemy na południowej półkuli do końca lata, żeby do USA przylecieć na wiosnę. Żeby ten plan zrealizować, dodaliśmy do planu podróży Amerykę Południową, której pierwotnie nie zakładaliśmy, a którą fajnie było poznać. Czyli po polskiej wiośnie w 2017 roku mieliśmy lato, potem znowu wiosnę i lato i teraz mamy wiosnę 🙂 Taki plan podróży ma jeszcze jedną niemałą zaletę – mniej ubrań do spakowania. Nie…
Owoce na Wyspach Cooka
Dziś chcę Wam pokazać owoce, jakie mieliśmy okazję jeść na Rarotonga. Większość z nich pierwszy raz i mam nadzieję, że nie ostatni, bo wszystkie bardzo nam smakowały. Przede wszystkim były bardzo soczyste i słodkie – to pewnie dlatego, że dojrzewały na słońcu, a i deszczu tu nie brakuje, więc nie są wysuszone. W większości jako pierwsze podaję ich angielskie nazwy, bo często są po prostu ładniejsze od naszych odpowiedników i tak nauczyliśmy się je nazywać 😉 No to zaczynamy: PAW PAW, czyli melonowiec właściwy, albo po prostu papaja. Rośnie na wyjątkowo prostych drzewach o wysokości 5-10 metrów, ma podłużny kształt, jak dojrzeje, to zmienia kolor z zielonego na pomarańczowy. Owoce są miękkie, w środku zawierają dużo małych, kulistych i ponoć jadalnych nasion, ale my je wyrzucaliśmy. Można je jeść na surowo, świetnie sprawdzają się też w koktajlach czy smoothies. Są bardzo słodkie i delikatne w smaku. Na wyspie, jak i…
Nowa Zelandia i Rarotonga – noclegi
Nowa Zelandia, Waiuku link 30 nocy, 146 zł/noc (mieliśmy dużą zniżkę za pierwszą rezerwację) Dom w NZ miał być wyjątkowy – mieliśmy tu spędzić święta, przywitać nowy rok i uczcić urodziny Meli. Zdjęcia i opis domku w Waiuku na Airbnb bardzo nam się spodobały i pomimo że nie miał jeszcze żadnych ocen i mieliśmy być pierwszymi wynajmującymi, to zarezerwowaliśmy go i nie żałujemy! W domu tym na co dzień żyje rodzina trzyosobowa. Córka właścicieli – Eva – ma około 8-9 lat – tak wnioskujemy z jej zdjęć, prac i dyplomów wiszących na ścianie salonu. Postanowili wyjechać na miesiąc na wakacje i zostawili nam dom z większością wyposażenia. Był pokój dziecięcy pełen książeczek i zabawek, którymi uwielbiały się bawić nasze dzieci. Była maszyna do pieczenia chleba, z której regularnie korzystaliśmy. Był adapter i spora kolekcja płyt winylowych, był rzutnik, internet, taras, trampolina przed domem, niewielki ogródek, który podlewałam i jedliśmy z…