Tokyo Disneyland
Wczoraj Julek miał urodziny. To już piąte! Wszyscy czekaliśmy na nie, bo to pierwsze urodziny w drodze (a wszyscy będziemy takie obchodzić) 🙂 Pamiętam, jak jeszcze w domu powiedzieliśmy mu, że nie będzie miał przyjęcia urodzinowego, jak inne dzieci, że nie zaprosi kolegów z przedszkola, bo urodziny będzie miał w Japonii… A on tak bardzo się ucieszył i nie mógł się doczekać tego dnia 🙂 Nie planowaliśmy od początku, co będziemy robić tego dnia, dopiero po przylocie do Japonii Tomek zaproponował „A może Disneyland?” Przyznam, że nie byłam od początku zachwycona tym pomysłem, bo czy on nie jest na to za mały? Czy dla 1,5 rocznej Meli też będzie to ciekawe? Czy ja się tam odnajdę i będę umiała bawić razem z nim? No dobra – zaryzykujmy… Budzik zadzwonił o 7 rano – włączyłam drzemkę, ale już po chwili Julek otworzył oczy i z uśmiechem zapytał „dzisiaj mam urodziny?”, skinęłam…
Noclegi w KL i HK
Noclegi rezerwowane przez Airbnb nadal się sprawdzają, na szczęście. Ceny różne, różne też standardy, ale każde miejsce ma swój klimat. Poniżej informacje o naszych noclegach w kolejnych azjatyckich miastach. Kuala Lumpur 1 Bedroom Studio at Heart of Kuala Lumpur link, 5 nocy, 135zł/noc Świetne miejsce! Mieszkaliśmy na 29. piętrze, a z okien piękna panorama miasta, widok m.in. na Petronas Twin Towers i wieżę telewizyjną Menara KL. Mieliśmy do dyspozycji malutką kuchnię, salon, sypialnię, małą garderobę i łazienkę z wielkim prysznicem (niestety myliśmy się w letniej wodzie…). Na 6. piętrze był plac zabaw, basen, siłownia i chińska restauracja (skorzystaliśmy tylko z pierwszego i ostatniego). Nie było pralki, ale jakoś przeżyliśmy. W pobliżu polecana indyjska knajpka Tg’s Nasi Kandar. Bardzo polecamy to miejsce 👍 Hong Kong Mother-in-law flat in a peaceful Hong Kong village link, 8 nocy, 245zł/noc W Hong Kongu ciężko było znaleźć coś większego od jednego maleńkiego pokoju będącego jednocześnie salonem, sypialnią i kuchnią… Baliśmy…
Hongkońskie obserwacje
Wyjeżdżając robiliśmy wiele postanowień. Standardowe rzeczy, typu: będziemy oszczędzać (żeby nam wystarczyło na więcej niż 3 miesiące podróżowania), będziemy dostosowywać się do dzieci, nie będziemy martwić się, co będzie po powrocie. Oczywiście wszystkie regularnie łamiemy. A najbardziej regularnie łamiemy to pierwsze. Pierwszy z brzegu przykład – planowaliśmy kawę robić sobie grzecznie (i tanio) w domu i dopiero potem ruszać na podbój lokalnego świata. A wyszło jak? Wyszło jak zwykle – wychodzimy z domu bez kawy, padamy z nóg i zatrzymujemy się w pierwszym napotkanym lokalu dużej spółki kawowej z Seattle. Gdzie kupujemy duże kawy. I duże ciastka. I tak niemal codziennie. Może na Sri Lance było inaczej – ale to głównie dlatego, że tam chyba jeszcze macki z północno-zachodnich USA nie dotarły. Przed czytaniem kolejnego akapitu ostrzegam osoby konserwatywnie nastawione do wychowywania dzieci, zwłaszcza te o słabych nerwach – przejdźcie od razu dalej, po co macie na nas pomstować. Otóż…
Kuala Lumpur z dziećmi
Malezję opuściliśmy już kilka dni temu, ale chciałabym jeszcze wrócić do KL, do miejsc, w których bardzo fajnie spędziliśmy czas z dziećmi. I choć są to miejsca, które (jak to w Kuala Lumpur) ciężko było znaleźć, to warto je odwiedzić. KLCC Park – schowany między wieżowcami, u stóp samych Petronas Twin Towers park, a w nim… największy, jaki dotąd widziałam, plac zabaw dla dzieci! Niesamowicie kolorowe konstrukcje z wieżami, zjeżdżalniami, mostkami, tunelami i co tam jeszcze można sobie wymyślić. Niektóre, połączone ze sobą, tworzyły długą ścieżkę pełną wyzwań dla małych i dużych, inne oddzielone były płotkiem lub kilkoma stopniami. Szczerze mówiąc nie wiem, jaki był klucz łączenia ich w takie, a nie inne, jakby mniejsze „podplace” zabaw, ale było tego naprawdę dużo i nie udało nam się przejść nawet połowy (głównie ze względu na temperaturę ponad 30 stopni i do tego dużą wilgotność powietrza, a także trudność z poruszaniem się…
Kuala Lumpur – kilka zdjęć
No tak, powoli zaczynamy myśleć o drodze z Hong Kongu do Japonii, a tymczasem jeszcze niewiele napisaliśmy o Kuala Lumpur. Coś jeszcze się niedługo pojawi. A tymczasem – kilka zdjęć.
Chiny, nie-Chiny
Przed 1997 rokiem Hong Kong był brytyjski. I wszystko było proste. Brytyjski…i już. A teraz? Teraz trochę jest Chinami, a trochę nimi nie jest. W części obszarów (w szczególności – polityka zagraniczna i obrona) – to zdecydowanie część Chin. A w innych – już nie. Przykładowo – żeby wjechać, nie potrzebujemy żadnej wizy. Ale wjazd dalej, z HK na terytorium Chin-Chin, to jak przekroczenie granicy. Tam już potrzebujemy wizy. Tak się składa, że byłem w HK w dziesiątą rocznicę przekazania, a teraz jestem w dwudziestą. Co się zmieniło? Jeszcze nic takiego nie zauważyłem. Wiem, co się na pewno nie zmieniło: taksówki. Jeżdżą takie same samochody. Mam wrażenie, że wręcz te same. A wspomnę tylko, że już 10 lat temu wydawały się przestarzałe. Ale to stare, dobre Toyoty. I prawie wszystkie na gaz. To efekt jakiegoś lokalnego programu pro-ekologicznego sprzed lat. A tak na marginesie, jak już o samochodach – od…
KL na kółkach
Dzisiaj opowiem Wam bajkę. Otóż dawno, dawno temu, gdzieś daleko stąd, żył król. Mieszkał w wielkim pałacu, urządzonym z ogromnym przepychem i wyposażonym we wszelkie możliwe wygody (na pewno miał klimatyzację – nie pytałem ile płacił za prąd). Król ów miał cztery córki (podobno miał też synów, ale ich los nie jest wystarczająco udokumentowany, żeby się tu nad nim jakoś szczególnie rozwodzić) i wszystkie cztery wydał za mąż niemal w tym samym czasie. Małżeństwa oczywiście były z miłości, żadne tam ustawiane. Aha – córki były pełnoletnie. Tak się przypadkiem zdarzyło, że każda z córek po ślubie wyjechała w inną stronę. Pierwsza – pojechała na północ, do sąsiedniego królestwa, gdzie wiodła życie w dostatki płynące. Druga pojechała na południe. W posagu wniosła urządzenie klimatyzatorem zwane, więc mimo gorąca, jej też żyło się całkiem dobrze. Trzecia z córek za męża miała księcia z zachodu. Zachód, jak to zachód – trochę dziki, trochę cywilizowany. Mieszanka…
Sri Lanka – noclegi
Wszystkie noclegi znaleźliśmy przez Airbnb. Nigdy wcześniej nie korzystaliśmy z tego serwisu i zastanawialiśmy się, co zastaniemy na miejscu… Wybieraliśmy oczywiście miejsca z możliwie dużą liczbą opinii i to pozytywnych oczywiście. No i jak na razie nie zawiedliśmy się i wszystko było zgodne z opisami i zdjęciami, jakie oglądaliśmy na Airbnb. Poniżej bardziej szczegółowe informacje o miejscach, w których spaliśmy, może komuś się przydadzą. Dodałam też średnie ceny za noc. Colombo, 1 nocleg po przylocie: Brand New Spacious Apartment link 186,5 zł/noc Duży apartament z 3 sypialniami, 2 łazienkami, kuchnią i salonem. Może i był nowy (choć kuchnia i łazienka na to raczej nie wskazywały), ale nie był przytulny i chyba dawno nie używany, na co wskazywał kurz wszędzie i zaduch w zamkniętych pokojach. Była klimatyzacja – to na plus, ale daleko od dworca i niezbyt ciekawa okolica. Na plus też to, że mogliśmy tu zostawić część naszych bagaży (walizkę, wózek i…
Sri Lanka – kilka zdjęć
Sri Lanka Sri Lankę wspominamy głównie przez bliskość natury. Safari w Udawalawe było niezapomnianym przeżyciem. Drugim ciekawym doświadczeniem była podróż pociągiem 🙂
Słonie w Udawalawe
Czwartek, 5:45 rano (czyli 2:15 czasu polskiego), wsiadamy do specjalnego wysokiego jeepa, który czeka na nas przed wynajmowanym pokojem. Zastanawiam się, czy na pewno dobrze nas ubrałam (bo przecież to świt, a my w krótkich rękawkach… ale mamy długie spodnie, więc chyba ok? czy jednak trzeba było jakieś cienkie bluzy brać? ale przecież jest już 26 stopni to pewnie mniej już nie będzie…), czy poza posmarowaniem nas wszystkich preparatem odstraszającym komary powinnam była posmarować też kremem z filtrem? No ale przeciwsłoneczne kazali nakładać na skórę godzinę przed repelentami na komary, to miałam ich budzić o 4? Auto jest zadaszone, to nie będzie na nas tak świecić. I kolejne zmartwienie – czy nie będziemy głodni? Nasz gospodarz wręczył nam prowiant na drogę – banany i słodkie bułeczki, ja zabrałam też krakersy i zapas wody, to powinniśmy dać radę. A czy dzieci wytrzymają 4 godziny na safari? A co, jak Julek będzie…