Mamy dla Was kamienie

Mamy dla Was kamienie

Pamiętacie tę piosenkę? Róże Europy jeszcze z czasów, gdy dało się ich słuchać 😉 (wiem, wiem…kwestia gustu – ale tu mogę wyrazić swoją własną opinię). Tytuł przyszedł mi do głowy po tym, gdy przez kilka dni oglądaliśmy głównie…kamienie właśnie. Kamienie w różnym wydaniu – kolorowym, monumentalnym, wzorzystym…ale zawsze dużym.

Jeździmy od kilku dni po stanach Utah, Nevada i Arizona (czasem kilkukrotnie w ciągu dnia przekraczając granice) i oglądamy, co natura stworzyła. O samej drodze napiszę jeszcze w ramach kolejnego odcinka o road tripach. Teraz kilka słów o…kamieniach.

Rozpoczęliśmy od Parku Narodowego Arches w Utah – rozpoczęliśmy dość długą kolejką. Żeby dostać się na teren parku, trzeba przejechać przez bramkę, na której pobierają opłaty. Oczywiście wszystko z samochodu. Potem już jedzie się ostro pod górę i podziwia… Arches to, jak sama nazwa wskazuje, łuki – wielkie skalne łuki, stworzone przez niszczycielskie działanie wody i wiatru.

Kolejnego dnia był Bryce Canyon – zupełnie inny od Arches. Tutaj łuków nie ma, są za to skalne kolumny, które również są efektem erozji, spowodowanej działaniem śniegu, lodu, wody i wiatru.

Po Bryce Canyon zrobiliśmy sobie chwilę przerwy od kamieni i pojechaliśmy do Las Vegas na jeden dzień. Przerwa jednak długa nie była – już kolejnego dnia obserwowaliśmy Horseshoe Bend, czyli, w wolnym tłumaczeniu, „zakręt podkowy”. Zakręt rzeki Colorado. To chyba jedyne miejsce w całym tym kraju, gdzie na skraju wysokiej przepaści nie ma barierek (chociaż zaczęli już je montować) – wystarczy się rozpędzić i skoczyć (lub po prostu poślizgnąć), żeby lecieć dobrych kilkadziesiąt metrów w dół.

Kolejny dzień to najpierw Kanion Antylopy (miał być górny, ale w końcu był dolny…takie drobne zamieszanie). To jedno z tych miejsc, które gdy widzimy na zdjęciach, zwykle myślimy: „ale wyfotoszopowane zdjęcia”. Ale gdy przyjeżdżamy na miejsce i oglądamy, okazuje się, że ten „fotoszop” to była natura… Piękne. Trudno w inny sposób to opisać.

Na koniec jeszcze jedno miejsce, które bardzo chciałem zobaczyć – Monument Valley. Kilka stromych, kamiennych wież wyrastających z płaskowyżu Colorado. Wzórza te są wielkie – najwyższe to aż 300 metrów nad poziom płaskowyżu. Podczas zachodu słońca – niesamowite wrażenie. Kolejna rzecz, którą trudno opisać – trzeba to zobaczyć na własne oczy.

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.