Pół roku podróżowania

Pół roku podróżowania

16 lutego minęło dokładnie pół roku od dnia, gdy wylatywaliśmy z Polski. Z puktu widzenia liczb, przez te 6 miesięcy:

  1. W powietrzu spędziliśmy 59 godzin i 15 minut, czyli 2,5 doby – całkiem sporo.
  2. W tym czasie przelecieliśmy ponad 44tys. kilometrów, czyli już więcej niż wynosi obwód Ziemi.
  3. Oprócz samolotów, podróżowaliśmy też: pociągami szybkimi, pocągami wolnymi i pociągami bardzo wolnymi, autobusami, tuk-tukami, tramwajami, metrem, samochodami (taksówki, Uber, wynajmowane, prywatne), katamaramani, łódkami, promem, kolejkami linowymi, kolejkami wąskotorowymi, chwilę rowerem. Jeszcze kilka środków transportu do zaliczenia nam pozostaje…
  4. Piechotą przeszliśmy kilkaset kilometrów – najwięcej chodziliśmy w Japonii i na początku w Australii. Później w Australii, Nowej Zelandii i częściowo na Rarotonga jeździliśmy wynajmowanymi samochodami.
  5. Trzy osoby z naszej czwórki obchodziły już urodziny na wyjeździe – pierwsze były w Japonii, drugie w drodze z Japonii do Australii, a trzecie w Nowej Zelandii.
  6. Spaliśmy w 18 różnych miejscach.
  7. Łącznie z Europą, z której wylatywaliśmy, odwiedziliśmy już cztery kontynenty.
  8. Wynajmowaliśmy 7 samochodów, którymi przejechaliśmy prawie 8000 kilometrów – z tego 100% w krajach, gdzie jeździ się po lewej stronie. Gdy przylecieliśmy do Argentyny, gdzie ruch odbywa się tak jak w Polsce, stwierdziłem, że gdybym od razu wsiadł do samochodu, szybko spowodowałbym wypadek…
  9. Były też ofiary:
    • najważniejszą z ofiar jest wózek, który w efekcie ran pozostał w „raju na ziemi”, czyli na Rarotonga,
    • jeden plecak padł, został wymieniony na inny, ale kolejny też już dogorywa,
    • walizka – jedno kółko straciło „oponę”, ale na szczęście jeszcze żyje (i oby jak najdłużej),
    • wyrzuciliśmy 7 par butów,
    • żeby zmieścić się w limitach bagażu, musieliśmy pozbyć się wielu rzeczy, które jeszcze miały szanse pożyć…

Teraz jesteśmy w Buenos Aires – dla wszystkich nas to jest pierwsza wizyta w Ameryce Południowej (a dla mnie szósty kontynent…pozostaje Antarktyda do zdobycia…)

Przez te pół roku pratycznie 100% czasu spędzaliśmy ze sobą. I żyjemy, a w dodatku wcale nie chcemy wracać (ani się rozwodzić).

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.