Jesteśmy tu dopiero cztery dni, choć wydaje nam się, że od wylotu minęło już tyle czasu… Jakie są nasze pierwsze wrażenia, co możemy powiedzieć o Sri Lance i jej mieszkańcach?
- Na lotnisku można kupić pralki, lodówki, żelazka, odkurzacze…
- Jest duszno, choć nie ma słońca, czasem nagle zaczyna lać deszcz, ale po chwili nie ma po nim ani śladu
- Większość aut to toyoty, hondy i bardzo dużo jest aut elektrycznych/hybrydowych
- No ale najwięcej jest tuk-tuków, a ich kierowcy zwykle prowadzą boso 😉
- Na skrzyżowaniach, mimo świateł, stoją policjanci i kierują ruchem
- Lankijczycy są zachwyceni naszymi blond dziećmi 🙂 mężczyźni i kobiety w różnym wieku zaczepiają je, czasem głaszczą po twarzy lub chwytają za rękę… na szczęście są tacy mili i uśmiechnięci, że nie przeszkadza to zbytnio ani Julkowi, ani Meli (kelner w restauracji wziął ją na ręce i przyniósł do nas, a ona śmiała się i uciekała uznając, że to zabawa).
- Jest tu bardzo kolorowo (głównie za sprawą kolorowych strojów), a w powietrzu unosi się wiele zapachów potraw lub kadzideł
- Jest też głośno, ale to przez wiecznie trąbiące auta i tuk-tuki
- Pociągi mają wagony w klasie 1, 2 i 3
- Bilet na pociąg można kupić tylko na bieżący dzień, na kolejne trzeba zrobić rezerwację w innym okienku i przeważnie na kilka dni do przodu wszystko jest zarezerwowane. W związku z tym, w sobotę rano niepewni wyruszyliśmy z bagażami na dworzec, bo nie wiedzieliśmy, czy dostaniemy bilety do Kandy (dzień wcześniej nie było). Udało się i mamy za sobą 3 godziny podróży pociągiem na siedząco 😉
- W wagonach drugiej klasy na suficie przymocowane są wentylatory, dzięki którym nie jest tak duszno
- W pociągu nikt nie zamyka drzwi na czas jazdy – to kolejny sposób na trochę powietrza w wagonie
- Podczas jazdy cały czas ktoś chodzi po pociągu i coś sprzedaje, np.: wodę i inne napoje, woreczki z pokrojonym świeżym ananasem lub mango, jakieś słone przekąski z papryczką, inne ich specjały zawinięte w liście, gotowaną kukurydzę, napoje mleczne w woreczkach lub kartonikach z rurką, kawę (w taki sposób człowiek wykrzykiwał coffee, że ja cały czas słyszałam „głupi, głupi” ;-)), samosy (bardzo smaczne, trochę ostre – chyba jak wszystko tutaj)