Po powrocie do Polski zatrzymaliśmy się u moich rodziców – tam na spokojnie przestawiliśmy nasze zegary biologiczne, bo zmienił się nam czas o 6 godzin (nie było łatwo – przez kilka dni zasypialiśmy dopiero koło 2 w nocy…) i nacieszyliśmy się babcią i dziadkiem. Takie wakacje po wakacjach – były nam wszystkim potrzebne.
W zeszły wtorek wróciliśmy do naszego domu. Dzieci nie mogły się już doczekać swoich zabawek i zabawy z sąsiadami. Ja chciałam w końcu ugotować coś w swojej kuchni i mieć większy wybór ubrań 🙂 Tomek marzył, aby stanąć w gabinecie przy swoim stole roboczym i popracować w ciszy… Wiedzieliśmy jednak, że przez ostatnie miesiące nasz dom nie był tak do końca nasz i musimy go na nowo urządzić znosząc nasze rzeczy ze strychu. Wiedzieliśmy też, że nasi najemcy nie dbali o dom tak, jak my dbaliśmy o domy, które wynajmowaliśmy…
Co więc zastaliśmy?
- Brak prądu… odłączono go przed naszym przyjazdem za zaległości w opłatach rachunków…
- Brak ciepłej wody, bo nie działał piec…
- Śmieci (w tym pety i nóż!) w zasobniku na pellet do pieca…
- Zarośnięty chwastami, zaniedbany i wysuszony ogród…
- Stojącą zieloną wodę w pralce…
- Zdemontowaną lampę nad stołem w jadalni…
- Puste skrzynki po narzędziach w garażu…
- Kilka dziur w ścianach, zwłaszcza w pokoju dziecięcym…
- Brudną kuchnię, zwłaszcza piekarnik, zmywarkę, brudne naczynia i inne rzeczy w szafkach kuchennych…
- Braki w naczyniach, głównie szklankach, kubkach, filiżankach (naliczyłam conajmniej 20 szt), brak noży…
- Zniszczony blat barowy…
- Poplamioną kanapę, a w niej wciśnięte żelki, papierki, łupiny słonecznika…
- Haczyk na ryby i szpilki w dywanie dziecięcym…
- Ślady po kleju na gorąco w całym domu…
- W kiepskim stanie łóżko w sypialni…
- Dużo nienaszych rzeczy i śmieci w domu i dookoła…
To nie jest pełna lista, oszczędzę Wam szczegółów. Chcę tylko napisać, że ostatni tydzień spędziliśmy na sprzątaniu i naprawianiu. I jeszcze nie skończyliśmy… Robimy to w większości w nocy, jak dzieci śpią.
Prąd szybko udało się włączyć (dzięki pomocy niezastąpionych sąsiadów), ciepła woda popłynęła z kranów po 4 dniach. Śpimy wszyscy razem w tzw. gościnnym pokoju, na kanapie i materacach 🙂 Ale nie narzekamy! Nie piszę tego, byście nas żałowali. Chodzi mi o to, że nie spodziewaliśmy się tego i cały czas zastanawia nas, jak tak można? Jak można żyć w takich warunkach, jakie stworzyli sobie nasi najemcy… Jak można tak nieszanować czyjejś własności…
Pochłonięci „odbudową” naszego domu nie mamy czasu napisać Wam tylu rzeczy, którymi jeszcze chcemy się podzielić… Ale mam nadzieję, że jeszcze do tego wrócimy. Jedno jest pewne – jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy odbyć tę podróż i nikt nam tego nie zabierze. To były niesamowite miesiące!