Lima, czyli niedosyt Peru

Lima, czyli niedosyt Peru

Lima to ostatnie odwiedzone przez nas miasto Ameryki Pd i zrobiło na nas najlepsze wrażenie. I żałowaliśmy, że ten tydzień tak szybko minął…

Lima jest pięknie położona, bo przy samym Pacyfiku, ale jest dużo wyżej, niż poziom oceanu i ma wielkie piękne klify, a u ich podnóża szeroka droga, a obok szare plaże… Ocean jest bardzo wzburzony, ale nie słychać go za bardzo – zagłusza go hałas ulicy. Mam wrażenie, że w Limie całą dobę są korki i wciąż ktoś trąbi… Nawet w nocy w naszym mieszkaniu było głośno. A kierowcy? Jeżdżą jak szaleni – aż nam się przypomniały początki podróży na Sri Lance. O – i nawet kilka tuk-tuków tu widzieliśmy! Takie „lepsze”, bo z drzwiami 🙂 Ale wracając do tych klifów… nad nimi przez długi czas ciągną się parki. Jest tu np. Park Miłości, jest miejsce z którego startują paralotnie, park dla psów, park z rozciągniętymi między drzewami linami, na których młodzi ludzie ćwiczą równowagę, jest siłownia w plenerze i plac zabaw. Jest też latarnia morska. I jest centrum handlowe Larcomar wbudowane w klif. Ciekawe jest to, że w większości jest odkryte – w tym klimacie zadaszenie nie jest konieczne.

Ludzie. Pierwsze, co zauważyłam, to to, że miejscowi są bardzo niscy. I nawet ja (a do wysokich przecież nie należę) byłam tu wysoka, a czasami nawet wyższa od mężczyzn 🙂 Poza tym mają ciemną skórę i oczywiście czarne włosy, co oznacza, że nasze blond-dzieci znowu wzbudzały wielkie zainteresowanie 😉 Peruwiańczycy są bardzo mili, często się uśmiechają i mają taką pozytywną energię. W autobusie szybko znajdowali dla mnie miejsce ze względu na małe dziecko i czasem mimo tłumu musiałam przepychać się przez pół autobusu, bo tam ktoś akurat ustąpił mi miejsca i krzyczał, żebym przyszła.

Ciekawe miejsca. Lima charakteryzuje się niską zabudową w większości miasta – budynki mają po 2-3 piętra. Przez to na ulicach jest jaśniej i przyjemniej, ale też goręcej, bo trudniej o cień. Jest sporo placów z pomnikami, fontannami, zadbaną roślinnością. Ale mało miejsc dla dzieci, niewiele napotkaliśmy placów zabaw. Zobaczyliśmy niewiele, głównie atrakcje polecane w przewodnikach:

  • historyczne centrum Limy, które wpisane jest na światową listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. Poza pięknymi budynkami duże wrażenie zrobiła na nas zmiana warty przed siedzibą prezydenta. Była orkiestra, która najpierw 15 minut grała bardzo wesołe i skoczne melodie, a potem pokaz marszu żołnierzy z szablami w pięknych białych mundurach i złotych hełmach.
  • dzielnica Barranco z bardzo ładną starą zabudową i licznymi knajpkami, a także muzem sztuki nowoczesnej MATE, w którym zobaczyliśmy wystawę fotografii Mario Tessino, a także „tańczące dywany” i pokaz świateł w mroku – bardzo podobał się dzieciom 🙂
  • dzielnica Miraflores, w której mieszkaliśmy z parkiem Keneddiego, w którym jest plac zabaw i bardzo dużo kotów wylegujących się leniwie w kwiatkach lub na ścieżkach
  • park fontann, w którym jest kilkanaście różnych fontann! Po parku można przejechać się małą kolejką (co za radość dla dzieci!), przejść przez wodny tunel, dzieci mogą pobiegać w dwóch przeznaczonych dla nich fontannach, a wieczorem można zobaczyć spektakl światła i dźwięku. To bardzo fajne miejsce na spędzenie czasu z dziećmi w ciepły dzień.

Nie zdecydowaliśmy się na wyprawę do Machu Picchu, choć marzę, aby je zobaczyć… Ale z dwójką małych dzieci byłoby to bardzo męczące, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że na Peru przeznaczyliśmy niecały tydzień, więc tym razem odpuściliśmy. Musimy wrócić kiedyś do Peru… Zobaczyć, jak żyją ludzie poza miastem, jak wyglądają wsie… Musi być pięknie. I pamiątki mają tu najładniejsze, jakie dotąd spotkaliśmy 🙂 szkoda, że w naszych walizkach brak miejsc 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.