Patrzycie na nasze uśmiechnięte zdjęcia, czytacie posty o nowych odwiedzonych miejscach i myślicie pewnie, że jest nam cały czas tak cudownie, że to taka sielanka, że tylko pozazdrościć… A ja się muszę przyznać do czegoś… Do tego, że czasami mam po prostu tego dosyć! Dziwne? Pojechała w podróż życia i po dwóch tygodniach ma dość??? A tak!
Najpierw miałam dosyć drożdżowych słodkich bułek pakowanych w folię, które były jedynym nieostrym „pieczywem”, jakie dało się kupić na Sri Lance… W miejscach, w których byliśmy, trudno było o „normalne” sklepy, w których można kupić coś na kolację czy drugie śniadanie. Czasami był chleb tostowy i zupki chińskie, ale to też nie jest to, czym chciałam codziennie karmić dzieci… i siebie też. W Kuala Lumpur sklepów może i więcej, ale to najczęściej coś typu naszej żabki, bardzo słabo zaopatrzonej. I o ile jedzenie jest w miarę tanie w Malezji, to nabiał (solone masło, jogurt i pakowany ser żółty) jest tu już towarem importowanym i jest sporo droższy niż u nas. A wiecie ile kosztuje masło lub półlitrowy jogurt naturalny w Hongkongu? Koło 30-40 zł!!! Czas zmienić zwyczaje żywieniowe…
Czasem mam zwyczajnie dosyć moich dzieci… no przepraszam… nie jestem mamą o nieskończonych pokładach cierpliwości. I jak kolejny dzień po przejściu 100 metrów słyszę, że bolą mnie nogi i ja już nie chcę chodzić i czy daleko jeszcze… A to przecież dopiero ranek i chcemy coś zobaczyć, gdzieś dojść… Mam dość! I mówię to otwarcie. Albo, gdy są takie momenty, że małe dziecię nie chce mnie odstąpić na krok i tylko mama i mama i jak na lotnisku lub w restauracji wyjdę do toalety, to za zamkniętymi drzwiami słyszę krzyk i lament. I tata nie może wziąć na ręce, bo tylko mama i mama… mam dość i chcę uciec gdzieś daleko :-(.
Albo co zrobić, gdy dzieci wymiotują, i to akurat w łóżku wieczorem lub w nocy (np. na włosy rodzeństwa śpiącego obok…), a my nie jesteśmy u siebie i ciężko zmienić pościel lub zrobić pranie… I gdy po kilku dniach wydaje Ci się, że już wszystko wróciło do normy okazuje się, że nie – kolejno wszyscy poza Tobą dostają biegunkę i kolejne dni, zamiast na zwiedzaniu nowych miejsc, spędzacie wszyscy w wynajętym pokoju/mieszkaniu… Dobrze, że jesteśmy w Azji i ryż sprzedają tu na kilogramy i że jest jakiś garnek, w którym ten ryż można ugotować… Ale gdy dzisiaj, po dwóch posiłkach „ryżowych” mój syn dalej mówił, że chce coś zjeść, bo jest głodny, to ja zwyczajnie miałam ochotę się rozpłakać i krzyczeć „mam już dość!”.
Może ktoś powie: „Sama tego chciałaś”.
Ale…
Ale tak sobie myślę, że czasem każdy ma dość. I w domu też czasem miałam. Że to nie dlatego, że wybraliśmy się w taką podróż mam dość, tylko dlatego, że jestem człowiekiem i mam jakieś granice wytrzymałości. Każdy je ma. Ja mam takie, ty pewnie inne… Może ten rok w podróży je zmieni, może mniej będzie mnie drażniło marudzenie dzieci (bo one chyba nie przestaną marudzić, co?), a może znajdę na nie jakieś sposoby. Na pewno będę musiała znaleźć, inny niż dotychczas, sposób na odreagowanie (choć tęsknię za wypadami do Oliwierkowa czy wieczornymi wycieczkami rowerowymi…), Życzcie mi powodzenia
Czasami mam dość…
Ewa wierzę, że możesz mieć dość, wierzę też, że znajdziesz sposoby na odreagowanie może nie będzie to Oliwierkowo, ale rower czemu nie?? A dzieci?? Pewnie nim się obejrzysz wyrosną na fajnych ludzi ciekawych świata i pełnych tolerancji dla inności odmienności ras, smaków, zapachów… trzymam kciuki i ciagle podziwiam Was za decyzję

Dziękuję
Ja też podziwiam i skoro dałaś radę powiedzieć A to i powiesz B

Jestem przekonana, że i całemu alfabetowi dasz radę
Trzymajcie sie i wszystkiego dobrego
Dziękuję
A wycieczki czekają i wszystko nadrobimy my matki Polki nie poddajemy się się
Ewa, nie zrzędź, bo się z Tobą cytrynówki nie napiję w Alchemiku, taaaaak
dasz radę, czytam, oglądam podziwiam, ściskam i pozdrawiam
No dobra – tą cytrynówką mnie przekonałaś
zwieram pośladki i jadę dalej! Pozdrawiam!
Ewcia, chylę czoła i mocno kibicuję, podróże cudowne i niech tylko ktoś powie że dzieci ograniczają
Dziś weszłam na bloga i totalnie się wkrecilam a ten post jest tak prawdziwy, że dzięki za niego. Wszystkiego co wymarzone, oby się spełniało na Nowy Rok i wszystkie kolejne lata dla całej rodziny :)!
Cześć Anetko! Cieszę się, że do nas trafiłaś i Ci się podoba
Pozdrawiam i również życzę wszystkiego dobrego.